sobota, 29 marca 2014

Rozdział 10

 Po tej cholernej imprezie długo nie mogłem dojść do siebie. Cały czas w głowie dźwięczały mi słowa Julki. Postanowiłem jednak nic z tym nie robić. Ona była szczęśliwa z Thomasem, a ja cały czas próbowałem stworzyć takowy związek z Andreą. Wtedy, gdy Julka zapytała mnie, czy ją kocham miałem ochotę wykrzyczeć, że nie darzę jej żadnym uczuciem. Wiedziałem, że zraniłbym ją swoimi słowami, ale wtedy moja przyjaciółka dowiedziałaby się, że to dla niej straciłem głowę. Życie było takie trudne… Nie powinienem ingerować w sprawy prywatne Julii, dlatego postanowiłem usunąć się na boczny tor. Tak chyba będzie najlepiej. Dla wszystkich...

 Próbowałem jakoś dotrzeć do mojej dziewczyny, ale nie potrafiłem. Plułem sobie w brodę, bowiem zdałem sobie sprawę z tego, że praktycznie nic o niej nie wiem. Czułem, że za szybko staliśmy się parą. Jednak w tej chwili czasu nie da rady cofnąć i trzeba sprostać pewnym sprawom nawet jeśli pokomplikowały się tak jak moje. Nie byłem głupi. Widziałem jak Richard zareagował na jej słowa. Zerwał się jak oparzony, nie zaszczycił swojej dziewczyny spojrzeniem i wyjaśnieniem. Wtedy, na ognisku, gdy tańczyli razem, a Andrea urządziła awanturę chciało mi się z tego śmiać. Wydawało mi się, że za bardzo ingeruje w ich przyjacielskie sprawy. Zapomniałem jednak o jednej bardzo ważnej rzeczy. O słowach Julki, które wtedy skierowała do dziewczyny Richarda. Jest także świetny w łóżku. W tamtym czasie nie zwróciłem na to uwagi, ale wczoraj, gdy rozmyślałem o zachowaniu kumpla przypomniało mi się to. Mimo że utrzymywali, że są tylko przyjaciółmi pozwolili sobie na odrobinę szaleństwa. Próbowałem przypomnieć sobie ich reakcję… Andrea była wściekła, a Richard nie zaprzeczył. Dręczyło mnie zachowanie Julki. Wiedziałem, dlaczego rozpłakała się podczas imprezy. Zobaczyła Richarda, który namiętnie całował swoją dziewczynę. Grała obojętną, a jej późniejsze zachowanie i słowa tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że coś do niego czuje. Że go kocha...
Powinienem zdać sobie z tego sprawę na samym początku naszej znajomości, ale ja uparcie brnąłem w to dalej. Wierzyłem, że są tylko przyjaciółmi i nie obchodziły mnie ich chore i pokręcone relacje. Jak widać, powinny. Julkę bolał fakt, że Richard sobie kogoś znalazł, a mnie bolało to, że w pewnym stopniu zostałem wykorzystany. Byłem zastępstwem. Chciała przy mnie zapomnieć o uczuciu, którym cały czas bardzo mocno darzy Freitaga. Nie udało się jej. Ja nie sprostałem zadaniu...

 - Julka? - Zapytałem, gdy delikatnie pchnąłem drzwi jej pokoju. Siedziała skulona na parapecie. Płakała. - Już wszystko wiem… - Szepnąłem podchodząc do niej. Spojrzała na mnie zaskoczona. - Kochasz go, prawda? Kochasz go od zawsze...
- Thomas, ja… ja… - Załkała. - Przepraszam cię!
- Byłem takim idiotą. Wiesz, wydawało mi się, że jesteś ze mną szczęśliwa. Każdą chwilę, którą spędziliśmy razem zapamiętam do końca życia, bo ja szczerze cię pokochałem. Tak bardzo pragnę cię znienawidzić za to, że tak po prostu mnie wykorzystałaś. Byłaś ze mną, ale tak naprawdę cały czas myślałaś o nim. Zastanawiałaś się, co robi, czy jest z Andreą, co pije, czy stresuje się przed zawodami. Dotarło to do mnie po imprezie. Płakałaś, gdy widziałaś go całującego się z Andreą. Początkowo próbowałem zrozumieć, dlaczego. Przecież to normalne. A potem… Kochasz go Julka. Potrzebujesz go. Pragniesz by cię całował, tulił. Pragniesz z nim być, stworzyć z nim rodzinę, być z nim do końca życia, prawda? Oczywiście, że tak… - Mówiłem w transie, cały czas ją obserwując. Łzy spłynęły po jej policzkach, gdy delikatnie pokiwała głową na znak, że mam rację. W tym samym momencie moje serce rozpadło się na milion kawałków. Zagryzłem wargę, by nie zauważyła drżenia, które wypełniło moje ciało. - Może tego nie widzisz, ale on też cię kocha. I… Przepraszam, że nie byłem lepszy. Nie wiem, co zrobiłem źle. Przepraszam. Nie zastąpiłem ci go, nie sprawiłem, że o nim zapomniałaś. Chyba wręcz przeciwnie. Julka… - Podszedłem do niej, potrząsając lekko jej ramionami. - Bądźcie szczęśliwi - Wypowiedzenie tych słów ledwo przeszło mi przez gardło. Pocałowałem ją w czoło i odszedłem nie oglądając się za siebie.
Ona nie należy do ciebie, Thomas.

 Spotkałam się z Richardem w drugi dzień świąt. Był nieobecny, zagubiony, czymś się trapił. Na moje słowa odpowiadał półsłówkami lub jedynie potakiwał głową. Próbowałam go rozgryźć, ale nie udało mi się. Dopiero w domu, gdy siedziałam na łóżku dotarła do mnie smutna prawda. On mnie nie kochał. Nigdy. Był ze mną tylko po to, żeby zagłuszyć w sobie miłość do Julki. To ona była jego wybranką życiową, a nie ja. Zawsze była pierwsza. Od samego początku. Pierwsza posmakowała jego ust i ciała… Musiałam pogodzić się z tą gorzką rzeczywistością. Zdecydowałam się pójść do niego następnego dnia. Wiedziałam, że będzie szykował się Turnieju, ale miałam to gdzieś.
- Richard… - Zaczęłam, gdy weszłam do jego pokoju. - Powiedz mi szczerze. Kim jest dla ciebie Julka?
- Co? - Zapytał zaskoczony, wkładając swoje rzeczy do walizki. - Przyjaciółką, przecież wiesz o tym...
- W takim razie odwróć się i powiedz mi to prosto w oczy… - Zażądałam, a on cały się spiął. Długo zwlekał, aż w końcu się odważył.
- Dobrze… Chcesz znać prawdę, tak? - Pokiwałam głową. - Julka jest dla mnie wszystkim. Jest moim powietrzem, moim narkotykiem, moją duszą, przyjaciółką, miłością, powierniczką… Jest kobietą mojego życia - Zakończył patrząc na mnie. Łzy popłynęły, zanim zdołałam je powstrzymać.
- Dlaczego w takim razie byłeś ze mną tyle czasu?! - Krzyknęłam podchodząc do niego. Wymierzyłam mu siarczysty policzek. - Okłamywałeś mnie, bawiłeś się mną, mówiłeś, że kochasz, podczas gdy tak naprawdę cały czas była ona! Richard, po co było to wszystko? Co chciałeś udowodnić? Że jesteś w stanie pokochać kogoś tak jak ją? To nierealne. Kochasz ją od zawsze, dotarło to do mnie. Bałeś się do tego przyznać, ale taka jest prawda. Gdyby była ci obojętna nie zareagowałbyś tak na jej słowa na imprezie. Byłeś wściekły, bo ktoś odważył się ją tknąć, co nie? Żałuję, że tyle czasu byłam tak ślepa i uwierzyłam w to, że jesteście tylko przyjaciółmi. Nie chcę być z facetem, który nic do mnie nie czuje… - Wyszeptałam bawiąc się swoimi dłońmi.
- Andrea… - Wychrypiał. - Przepraszam cię.
- Ja również. Przepraszam cię za to, że nie potrafiłam ci jej zastąpić. Nikt nie może, bo Jula jest wyjątkowa, prawda? Wyjątkowa, bo tylko dla niej bije serce Richarda Freitaga. Tylko do niej. I wiesz, co? Jej serce bije do ciebie, równie mocno, bije w tym samym rytmie. Dlatego obiecaj mi coś. Bądź z nią szczęśliwy do cholery! - Powiedziałam podniesionym głosem i wyszłam. Nie miałam już sił. Dużo kosztowało mnie to, żeby życzyć szczęścia facetowi, którego kocham z inną dziewczyną. Jednak nie mogłam dłużej żyć w związku bez jakiejkolwiek przyszłości.
Julka zawsze była pierwsza. Zawsze. Nikt z nią nie wygra...

 Kolejne dni mijały powoli. Mimo że byli wolni i nikt nie stawał im na przeszkodzie, nie potrafili do siebie dotrzeć.
Aż w końcu nadeszły zawody w Garmisch- Partenkirchen.



****

Witam ;* 

Tak, jak obiecałam, wstawiam dziś rozdział ;) Może wyszło zbyt banalnie, ale mi się podoba ;) 

Epilog pojawi się we czwartek... ^^

Pozdrawiam ;* 

niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 9

 Od naszego przyjazdu nic się nie zmieniło. Kontakty z Richardem próbowałam ograniczyć do minimum, co bardzo dobrze nam wychodziło. Nowy sezon w skokach narciarskich 2012/2013 rozpoczął się miesiąc temu. Postanowiłam zająć się Thomasem i naszym związkiem. Przyznam się szczerze, że nie widzenie się z przyjacielem dobrze na mnie wpłynęło. Nie myślałam o nim non stop, czułam się lżej i lepiej funkcjonowałam. A to wszystko dzięki Thomasowi… Dziękowałam, że los postawił go na mojej drodze. Gdyby nie on pewnie nadal walczyłabym z uczuciem do Freitaga, wybuchając płaczem za każdym razem, gdybym widziała go z Andreą. Jeśli o niej mowa… Spotkałyśmy się wczoraj w sklepie. Wymieniłyśmy uprzejmości, porozmawiałyśmy chwilę o tym, co u nas słychać oraz o drugim miejscu zajętym wczoraj przez Richarda w rosyjskim Soczi. Cóż, obie zgodnie stwierdziłyśmy, że to dobry prognostyk przed Igrzyskami, które za rok mają się rozegrać właśnie tam. Po chwili udałam, że muszę iść bowiem nie wiedziałam już o czym mam z nią rozmawiać. Zrozumiała. Pożegnałyśmy się, a ja wyszłam ze sklepu. Odetchnęłam mroźnym powietrzem i skierowałam się w stronę domu. Byłam umówiona z moim chłopakiem...

 Konkursy w szwajcarskim Engelbergu szybko dobiegły końca. Teraz skoczkowie mieli chwilę przerwy. Wszyscy udali się do domu, aby wspólnie z rodziną obchodzić święta Bożego Narodzenia. Potem czekają ich treningi i start w prestiżowym Turnieju Czterech Skoczni.
- Julka, co ty na to, aby urządzić małą imprezę? - Zapytał Thomas, przytulając się do moich pleców.
- Imprezę? - Powtórzyłam.
- Pomyślałem sobie, że fajnie było się spotkać, pogadać… Wiesz, że dawno nie widziałem się z Richardem… Jest moim kumplem, a poza tym mam do niego sprawę.
Impreza? U niego w domu? Thomas, Richard i ja w jednym pomieszczeniu? Czułam, że będzie to jeden wielki niewypał, ale wiedziałam jak mu na tym zależy, dlatego zgodziłam się. - Super, jesteś najwspanialsza! - Cmoknął mnie w policzek i poszedł zadzwonić. Zadowolony wrócił po kilku minutach oznajmiając mi, że impreza odbędzie się jutro i będą na niej obecni Richard z Andreą i parę innych znajomych. Zapowiada się super wieczór...

 Następnego dnia, wieczorem pojawiłam się w domu Thomasa. Przybyłam trochę wcześniej, żeby mu trochę pomóc. Wspólnymi siłami udekorowaliśmy salon, wnieśliśmy jedzenie i alkohol. Szczerze powiedziawszy to nie byłam gotowa na spotkanie z Richardem, ale nie miałam innego wyjścia. Cóż, trzeba sprostać temu zadaniu. Najlepiej jak będę potrafiła. Gdy skończyliśmy przygotowania, zadowoleni przybiliśmy sobie piątki. Goście mogą przybywać! Jak na zawołanie rozległ się dzwonek do drzwi. Spojrzałam na chłopaka, a on poprosił mnie, żebym otworzyła, bo musi skorzystać z toalety. Pokręciłam głową, przeszłam przez korytarz i uchyliłam drzwi. Richard i Andrea… Weszli uśmiechnięci, trzymając się za ręce. Zbagatelizowałam fakt pojawiającego się dziwnego ukłucia w sercu. Musiałam nad tym panować! Przywitaliśmy się buziakiem w policzek. Po tej czynności szybko odsunęłam się od Richarda i poszłam poszukać Thomasa. Znalazłam go w kuchni i nie zważając na nic pocałowałam go. Zdecydowanie tego pragnęłam w tej chwili. Oderwaliśmy się od siebie z niechęcią, gdy usłyszeliśmy znaczące chrząknięcie. Mój chłopak poszedł przywitać się ze swoim kumplem i jego dziewczyną. Richard patrzył na niego z krzywym uśmiechem, a mnie obdarzył chłodnym spojrzeniem. Palant z niego.

 Po przybyciu innych znajomych Thomasa impreza rozkręciła się na dobre. Niektórzy szaleli przy głośnej muzyce, jedni jedli, a drudzy popijali kolorowe drinki lub czystą wódkę. Zaliczałam się do jednych i drugich, dlatego nie dziwiłam się specjalnie, gdy czułam pojawiający się w głowie szum. Bagatelizowałam to i piłam dalej, tańcząc z Thomasem. Kątem oka obserwowałam znajomą parę. Całowali się… Przymknęłam oczy i wtuliłam twarz w szyję chłopaka. Próbowałam powstrzymać łzy, ale nijak mi to wychodziło. Chyba rozbiłam się psychicznie...
- Julka, czemu płaczesz? - Thomas odsunął mnie od siebie i spojrzał w moje oczy zatroskany.
- Nie wiem - Czknęłam i zaśmiałam się lekko. - Nie zwracaj na mnie uwagi, to przez alkohol - Wyjaśniłam siadając obok Richarda. - Pijemy?
- Tobie już chyba wystarczy - Wyjaśnił.
- Nie będziesz mi dyktował warunków, Freitag – Warknęłam. - Andrea, jak ty z nim wytrzymujesz?
- Nie jest lekko - Zaśmiała się i poczochrała go po włosach. Skrzywił się, ale dziewczyna niczego nie zauważyła. - Ale mimo wszystko kocham go.
- Kochasz go - Powtórzyłam tępym wzrokiem patrząc mu w oczy. - Słyszysz Richi? Andrea cię kocha! Ty ja też, co nie? W takim razie uczcijmy to! - Wypiłam kieliszek, który z łoskotem odstawiłam na stolik. - A Thomas jest najzajebistszym facetem w łóżku, wiesz? - Wybełkotałam i oparłam się o kanapę. Mój chłopak, speszony odwrócił wzrok, Andrea śmiała się pod nosem, a Richard z całej siły roztrzaskał w dłoni szklankę. Spojrzałam na niego zdziwiona, a on niczego nie mówiąc tak po prostu wyszedł...

 Wściekły wypadłem z tej całej popapranej imprezy! Czułem, żeby tam nie iść… Mogłem przewidzieć, że to się tak skończy. Przemierzałem znajome ulice, a gdy wszedłem do domu od razu udałem się do swojego pokoju. Rzuciłem się na łóżko, mnąc pościel i zaciskając dłonie w pięści. Zachowywałem się irracjonalnie, ale nie potrafiłem nad tym panować! To było silniejsze ode mnie… Świadomość tego, że Julka spała z Thomasem pogarszała sytuację. Bo teraz wiedziałem, że nie tylko ja smakowałem jej ust, dotykałem jej ciała, pieściłem je...Do cholery jasnej, dlaczego musiałem się w niej zakochać?! Wkurzony, nie panujący nad swoimi emocjami zacząłem płakać. Tak po prostu. Jak mały chłopiec. Straciłem ją. Straciłem przyjaciółkę, swój największy skarb. Straciłem kobietę, którą kocham i która jest całym moim życiem. Na własne życzenie. Straciłem ją...



****

Witam ;* 

Dziś takie coś ode mnie ;) Oni sami pogubili się w swoim życiu, w swoich myślach i czynach. Ja tylko staram się nad tym wszystkim panować :D
I w następnym coś zrozumieją... Dzięki komuś, ale więcej nic nie powiem :D
I już wiem, kiedy dodam epilog :D

Sezon się skończył :( I, co teraz? Odliczamy do LGP, a później standardowo do listopada! ^^

Pozdrawiam ;*

niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 8

 Ale nie kochasz mnie jako kobiety… Co to niby miało znaczyć? Czyżby to, że ona również jest we mnie zakochana tylko boi się do tego przyznać? Już nic nie wiedziałem! Chciałem dziś przyznać się jej do swoich uczuć, a tylko pogorszyłem sprawę. Wybiegła nie dając mi dojść do słowa. Gdyby poczekała parę chwil dowiedziałaby się, że moje serce oszalało na jej punkcie. I wtedy wszystko potoczyłoby się inaczej. Jak zawsze musiałem zawalić sprawę! Idiota ze mnie. Pewnie teraz siedzi u Thomasa, a ja zadręczam się jak bury osioł. Chciałem się od tego uwolnić raz na zawsze. Pragnąłem spokoju, ale doskonale wiedziałem, że dopóki nie rozwiążę tej sprawy nie zaznam go. Z jednej strony mogłem sam siebie winić. Powinienem powiedzieć jej wszystko raz dwa i ograniczyć przydługą przedmowę, ale jak zwykle musiałem postąpić inaczej. Cholerny kretyn ze mnie!

 Z podkurczonymi kolanami siedziałam na kanapie w mieszkaniu Thomasa. Wbiegłam do niego cała zapłakana i roztrzęsiona. Nic nie mówił, o nic nie pytał tylko mocno mnie do siebie przytulił. Głaskał moje włosy szepcząc czułe słówka. Byłam mu za to wdzięczna. Bez słowa usadowił mnie na kanapie i okrył kocem. Podał ciepłą herbatę i czekał, aż coś powiem. Byłam beznadziejna i zdawałam sobie z tego sprawę. Co niby miałam mu powiedzieć? Wyznać całą prawdę? To nie wchodzi w grę! Jestem pewna, że nic by z tego nie zrozumiał. My sami nie rozumieliśmy, a co dopiero osoby trzecie...
- Thomas przepraszam cię - Jęknęłam. - Zjawiam się tutaj bez słowa wyjaśnienia i… i...
- Daj spokój Jul - Szczelnie objął mnie swoimi ramionami. - Widocznie masz powód, o którym nie chcesz na razie wspominać. Ja to rozumiem i szanuję - Oznajmił patrząc mi w oczy. Wtuliłam twarz w jego szyję czując łzy spływające po policzkach. Moczyłam mu koszulkę, ale nie przejął się tym. Cierpliwie czekał wytrwale trzymając mnie w swoich objęciach, tak bym czuła się bezpieczna. - Powiedz mi tylko, czy ktoś cię skrzywdził?
- Ni… Nie - Chlipnęłam. Owszem Richard mnie zranił, ale o tym nie miałam prawa wspomnieć. Gotów był odnaleźć go nawet w tej chwili i przyłożyć mu z całej siły. Na to nie mogłam pozwolić. - Po prostu potrzebowałam się komuś wypłakać, to tyle.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że to do mnie przyszłaś, a nie do Freitaga. Wiem, ile dla siebie znaczycie i… - Nie dałam mu skończyć. Kiedy wypowiedział imię mojego przyjaciela coś mną wstrząsnęło. Gwałtownie wbiłam się w jego wargi, a on odwzajemnił pieszczotę bez chwili zastanowienia. Po kilku sekundach zaprzestał. - Co ty robisz? - Wydyszał skubiąc materiał mojej koszulki.
- Dokładnie to samo, co ty- Wyszeptałam mu wprost do ucha. Zadrżał i nie pytał już o nic więcej. Pozwoliłam mu na wszystko. Jego dłonie były wszędzie, gorące, niecierpliwe, brutalne… Nie pozostawałam mu dłużna, pieściłam jego ciało, doprowadzając go na wyżyny. Jak najszybciej chciałam wymazać z pamięci obraz Richarda… Westchnęłam zaskoczona, gdy przerzucił mnie przez ramię i zaniósł do swojego pokoju. Rzucił mnie na łóżko, a po chwili sam znalazł się obok. Pozbyliśmy się swoich ubrań, błądząc dłońmi po rozgrzanych ciałach. Niemym spojrzeniem wyraziłam zgodę na dalszy krok. Gdy wszedł we mnie z moich oczu poleciały łzy. Odrzuciłam głowę w bok, by ukryć swoją reakcję. Nie mogłam dać po sobie poznać, że w tej chwili mam w głowie Richarda. I widzę, że to z nim się kocham… Właśnie teraz popełniłam najgorszy błąd swojego życia...

 Rano obudziłam się wtulona w silne ramiona mężczyzny. Uśmiechnęłam się szeroko, bowiem myślałam, że tym kimś jest Freitag. Rzeczywistość okazała się być zupełnie inna. To nie jego naga sylwetka wyjawiała się spod kołdry. Jęknęłam w duchu przeklinając swoją głupotę. Jak mogłam do tego dopuścić? Wiedziałam, że wraz z rankiem nadejdą potworne wyrzuty sumienia. Drgnęłam, gdy Thomas objął mnie ramieniem.
- Cześć, księżniczko - Wyszeptał kradnąc mi całusa.
- Hej - Odpowiedziałam odwracając wzrok. - Thomas...
- Żałujesz? - Zapytał prosto z mostu odsuwając się ode mnie.
- Nie! - Zaprotestowałam szybko. - Jak mogłeś tak pomyśleć? - Kłamałam mu w żywe oczy, ale nie zorientował się. - Chciałam tylko zaproponować, byśmy się stąd urwali. Chociaż na kilka dni. Pobędziemy sami, lepiej się poznamy… Będziemy tylko we dwoje - Nie wiedziałam, czemu te słowa opuszczają moje gardło, lecz nie powstrzymywałam ich.
- Jasne - Uśmiechnął się od ucha do ucha. - Każda chwila spędzona z tobą jest najwspanialszą w moim życiu!

 Oznajmiłam rodzicom, że wybywam na parę dni z Thomasem za miasto. Nie robili sprzeciwów. Wręcz przeciwnie cieszyli się, że nawiązuję nowe znajomości i nie zadowalam się tylko towarzystwem Richarda. Puściłam tą uwagę mimo uszu i spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. Na dworze robiło się coraz chłodniej, nadciągał październik… Już niedługo zaczną się przygotowywania do nowego sezonu. Oznaczało to jedno… Mniej kontaktów z przyjacielem! W tym przypadku poczułam ulgę. W innym wylewałabym morze łez, ale postanowiłam zerwać z przeszłością i dziewczyną, którą byłam jeszcze wczoraj wieczorem. Musiałam zacząć żyć swoim życiem, w którym chyba zabraknie miejsca dla najlepszego przyjaciela, który był w nim obecny odkąd tylko pamiętam...

 Dzięki znajomościom rodziców Thomasa bez problemu znalazł się dla nas uroczy domek w górach. Było wspaniale! Codziennie przemierzaliśmy masę kilometrów, śmiejąc się i wygłupiając jak małe dzieci. W pewnym stopniu chciałaby, żeby tak było zawsze. Chciałabym odciąć się od przeszłości i żyć teraźniejszością. Kilkakrotnie Freitag próbował się ze mną skontaktować, ale odrzucałam połączenia. To był pierwszy krok, co do moich postanowień. Jeśli chcę żyć inaczej, muszę nauczyć się go ignorować. Moja kobieca intuicja podpowiadała mi, że tak będzie najlepiej. Nie wiem jednak, czy dorosłam do tego, by móc stwierdzić z przekonaniem, że to Thomas jest moją przyszłością...



****

Witam ;* 

Udało się napisać! Jestem z tego powodu bardzo zadowolona, bo miałam, co do tego pewne obawy, ale jak widać niesłuszne ;) 
Dziś taki rozdział... Wesoły, czy nie... Oceńcie same! Nie mi się wypowiadać ;) Jeszcze tylko dwa rozdziały i epilog i żegnamy się z Richardem ^^ 

Pozdrawiam ;* 

sobota, 1 marca 2014

Rozdział 7

 Umówiłem się z Andreą w jednym z centrum handlowych. Ostatnio narzekała na brak ciuchów, dlatego zgodziłem się towarzyszyć jej na zakupach. Ostatnimi dniami byłem strasznie dziwny. Unikałem kontaktu z kolegami z drużyny, rodzicami, a przede wszystkim z Julką. Ona też nie była chętna do rozmów, dlatego uznałem, że teraz woli zająć się Thomasem. Nie będę stawał na przeszkodzie. Wiedziałem, że zachowuję się egoistycznie, bo sam, gdy zacząłem chodzić z Andreą nie miałem dla niej czasu, ale nic nie mogłem na to poradzić! Do cholery, byłem pieprzonym idiotą i zazdrośnikiem, choć nie chciałem się do tego przyznać. Przy mojej dziewczynie starałem się jednak zachowywać normalnie, by nie zaczęła niczego podejrzewać. Kiedy po raz kolejny zniknęła w przymierzalni westchnąłem ciężko. Zaczynałem żałować, że się na to zgodziłem, ale musiałem wytrzymać. Obróciłem się by zobaczyć najnowsze koszule i wtedy poczułem jak fala gorąca zalewa moje ciało. Serce zabiło mocnej, a dłonie odruchowo zacisnęły się w pięści. Zobaczyłem Julkę, która namiętnie całowała się z Thomasem… Zagryzłem wargi i odwróciłem wzrok. Ten widok bolał. Nie rozumiałem samego siebie. Po co męczę się w związku bez przyszłości skoro najprawdopodobniej zakochałem się w mojej przyjaciółce? Nie potrafiłem tego ogarnąć. Swojego zachowania również. Gdy Andrea wyszła z przymierzalni uśmiechnąłem się sztucznie. Uznała to za znak, że dobrze wygląda i poszła się przebrać. Dyskretnie spojrzałem za siebie. Całująca się para zniknęła z pola widzenia. Musiałem coś zmienić w swoim życiu. I to jak najszybciej...

 Uśmiechnięta wróciłam z zakupów do domu. Bardzo chciałam, by Thomas okazał się tym facetem, dzięki którym zapomnę o Richardzie. Jak na razie wszystko jest na dobrej drodze. Spotykamy się, dowiadujemy się o sobie nowych rzeczy, poznajemy… Chyba tak ma to wyglądać… Jednak, gdy dziś mnie pocałował od razu przywołałam w głowie obraz całującego mnie Freitaga. Jego usta były miększe, bardziej zmysłowe. Byłam chora i zdawałam sobie z tego sprawę. Nie mogłam dopuścić, by związek z Thomasem opierał się tylko i wyłącznie na porównywaniu go z Richardem. Nie mogłam tak, bo nie chciałam go krzywdzić. Westchnęłam przeciągle zastanawiając się, co mam ze sobą zrobić.

 Z kubkiem gorącego kakao usiadłam na ogrodowej huśtawce przykrywając się kocem. Wpatrywałam się w księżyc i gwiazdy zastanawiając się nad dalszym życiem. Byłam ciekawa jak dalej potoczą się jego losy. Czy będę w szczęśliwym związku z Thomasem, czy może jakimś cudem zostanę dziewczyną Richarda? Milion myśli kłębiło mi się teraz w głowie. Cały czas porównywałam ich do siebie. Ich sylwetkę, barwę oczu, głosu, dłonie, usta. W każdej kategorii wygrywał Freitag, za co przeklinałam się w myślach. Jeśli chciałam o nim zapomnieć i być z Thomasem musiałam pozbyć się wszystkich wspomnień, bo wiem, że one będą powracać do mnie ze zdwojoną siłą. Cały czas zamykając oczy widzę nas w łóżku, w wannie… Zagryzłam wargę, mocniej ściskając koc. Dłużej tak nie mogę, nie wytrzymam...
Usłyszałam skrzypnięcie bramki. Odwróciłam wzrok napotykając znajomą posturę ciała. Serce zabiło mocniej, pojawiły się dreszcze...
- Cześć - Przywitał się dając mi całusa w policzek.
- Hej - Odpowiedziałam siląc się na spokój. Nie dałam po sobie poznać, że dotyk jego ust na mojej skórze wywołał jakąkolwiek reakcję. Nie pytając mnie o zdanie usadowił się obok, przypadkowo dotykając mojej dłoni. Przełknęłam ślinę odwracając wzrok. - Co cię do mnie sprowadza?
- Widziałem cię dziś z Thomasem - Powiedział na wydechu, a ja spojrzałam na niego przerażona.
- Gdzie? - Spytałam, choć dobrze znałam odpowiedź.
- W galerii… - Szepnął. - Jesteście razem, prawda?
- Nie wiem Richard, nic już nie wiem - Zaśmiałam się nerwowo. - Jest jeszcze za wcześnie.
- Na co?
- Na miłość… - Westchnęłam próbując zatamować łzy zebrane pod powiekami.
- Jul, nie płacz… - Objął mnie lekko. Oparłam głowę na jego ramieniu zaciągając się zapachem jego perfum. Tak mogłoby być wiecznie. Ja i on, dom, ogród, nasze dzieci...Przymknęłam powieki, bo chciałam by ta chwila trwała wiecznie. Trwaliśmy w ciszy, która była przerywana naszymi oddechami. Było tak wiele rzeczy, o które chciałam go zapytać. Jednak bałam się jego reakcji, tego, że mnie odrzuci… - Julka, chciałbym, żebyś wiedziała… - Zaczął spoglądając w niebo. - Te wszystkie chwile, które przeżyliśmy razem od małego naprawdę wiele dla mnie znaczą. Zawsze byłaś przy mnie, pocieszałaś, gdy coś nie wyszło, wspierałaś na zawodach, głośno dopingowałaś, krzyczałaś bym skakał jak najdalej…
Pamiętam wszystko… Nasz pierwszy taniec, wyjazd bez rodziców ze znajomymi, wagary w szkole, przesiadywanie do późnych godzin na skoczni… Pierwszy pocałunek, pierwszy raz… - Zaciął się, ale nie przerywałam mu. Przytuliłam się mocniej drżąc ze strachu. Nie wiedziałam, co chce przez to powiedzieć. Albo wiedziałam, ale nie chciałam o tym myśleć. -Jesteś dla mnie szalenie ważna. Kocham z tobą przebywać, słyszeć twój śmiech, widzieć urocze iskry w oczach, ale… - Nie dokończył, bo mu przerwałam.
- Ale nie kochasz mnie jako kobiety - Szepnęłam patrząc w dal. Łzy płynęły ciurkiem, kubek spadł na trawę, w chwili gdy wyrwałam się z jego uścisku. - Idź sobie! - Wrzasnęłam połykając łzy.
- Ale Julka… Nie to chciałem powiedzieć!
- Nie interesuje mnie to! - Krzyknęłam i wybiegłam z ogrodu. Niewiele myśląc biegłam w kierunku domu Thomasa, nie słysząc już słów wypowiedzianych przez Richarda.
- Kocham cię jak cholera, Stieler!



****

Witam ;* 

Nie miałam pomysłu na ten rozdział, ale jakoś udało się napisać ;) Na kolejne są, więc może się uda, że odcinki będą pojawiały się, co tydzień, ale niczego nie obiecuję ;) 
W końcu... Kiedyś trzeba zacząć się uczyć :D

Richard chciał jej wyznać swoje uczucia, ale nie dopuściła go do głosu, więc znowu się minęli... Jak myślicie, co będzie z nimi dalej? :D
Pochwalę się, że epilog mam już napisany ;) 

Pozdrawiam ;*