niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 8

 Ale nie kochasz mnie jako kobiety… Co to niby miało znaczyć? Czyżby to, że ona również jest we mnie zakochana tylko boi się do tego przyznać? Już nic nie wiedziałem! Chciałem dziś przyznać się jej do swoich uczuć, a tylko pogorszyłem sprawę. Wybiegła nie dając mi dojść do słowa. Gdyby poczekała parę chwil dowiedziałaby się, że moje serce oszalało na jej punkcie. I wtedy wszystko potoczyłoby się inaczej. Jak zawsze musiałem zawalić sprawę! Idiota ze mnie. Pewnie teraz siedzi u Thomasa, a ja zadręczam się jak bury osioł. Chciałem się od tego uwolnić raz na zawsze. Pragnąłem spokoju, ale doskonale wiedziałem, że dopóki nie rozwiążę tej sprawy nie zaznam go. Z jednej strony mogłem sam siebie winić. Powinienem powiedzieć jej wszystko raz dwa i ograniczyć przydługą przedmowę, ale jak zwykle musiałem postąpić inaczej. Cholerny kretyn ze mnie!

 Z podkurczonymi kolanami siedziałam na kanapie w mieszkaniu Thomasa. Wbiegłam do niego cała zapłakana i roztrzęsiona. Nic nie mówił, o nic nie pytał tylko mocno mnie do siebie przytulił. Głaskał moje włosy szepcząc czułe słówka. Byłam mu za to wdzięczna. Bez słowa usadowił mnie na kanapie i okrył kocem. Podał ciepłą herbatę i czekał, aż coś powiem. Byłam beznadziejna i zdawałam sobie z tego sprawę. Co niby miałam mu powiedzieć? Wyznać całą prawdę? To nie wchodzi w grę! Jestem pewna, że nic by z tego nie zrozumiał. My sami nie rozumieliśmy, a co dopiero osoby trzecie...
- Thomas przepraszam cię - Jęknęłam. - Zjawiam się tutaj bez słowa wyjaśnienia i… i...
- Daj spokój Jul - Szczelnie objął mnie swoimi ramionami. - Widocznie masz powód, o którym nie chcesz na razie wspominać. Ja to rozumiem i szanuję - Oznajmił patrząc mi w oczy. Wtuliłam twarz w jego szyję czując łzy spływające po policzkach. Moczyłam mu koszulkę, ale nie przejął się tym. Cierpliwie czekał wytrwale trzymając mnie w swoich objęciach, tak bym czuła się bezpieczna. - Powiedz mi tylko, czy ktoś cię skrzywdził?
- Ni… Nie - Chlipnęłam. Owszem Richard mnie zranił, ale o tym nie miałam prawa wspomnieć. Gotów był odnaleźć go nawet w tej chwili i przyłożyć mu z całej siły. Na to nie mogłam pozwolić. - Po prostu potrzebowałam się komuś wypłakać, to tyle.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że to do mnie przyszłaś, a nie do Freitaga. Wiem, ile dla siebie znaczycie i… - Nie dałam mu skończyć. Kiedy wypowiedział imię mojego przyjaciela coś mną wstrząsnęło. Gwałtownie wbiłam się w jego wargi, a on odwzajemnił pieszczotę bez chwili zastanowienia. Po kilku sekundach zaprzestał. - Co ty robisz? - Wydyszał skubiąc materiał mojej koszulki.
- Dokładnie to samo, co ty- Wyszeptałam mu wprost do ucha. Zadrżał i nie pytał już o nic więcej. Pozwoliłam mu na wszystko. Jego dłonie były wszędzie, gorące, niecierpliwe, brutalne… Nie pozostawałam mu dłużna, pieściłam jego ciało, doprowadzając go na wyżyny. Jak najszybciej chciałam wymazać z pamięci obraz Richarda… Westchnęłam zaskoczona, gdy przerzucił mnie przez ramię i zaniósł do swojego pokoju. Rzucił mnie na łóżko, a po chwili sam znalazł się obok. Pozbyliśmy się swoich ubrań, błądząc dłońmi po rozgrzanych ciałach. Niemym spojrzeniem wyraziłam zgodę na dalszy krok. Gdy wszedł we mnie z moich oczu poleciały łzy. Odrzuciłam głowę w bok, by ukryć swoją reakcję. Nie mogłam dać po sobie poznać, że w tej chwili mam w głowie Richarda. I widzę, że to z nim się kocham… Właśnie teraz popełniłam najgorszy błąd swojego życia...

 Rano obudziłam się wtulona w silne ramiona mężczyzny. Uśmiechnęłam się szeroko, bowiem myślałam, że tym kimś jest Freitag. Rzeczywistość okazała się być zupełnie inna. To nie jego naga sylwetka wyjawiała się spod kołdry. Jęknęłam w duchu przeklinając swoją głupotę. Jak mogłam do tego dopuścić? Wiedziałam, że wraz z rankiem nadejdą potworne wyrzuty sumienia. Drgnęłam, gdy Thomas objął mnie ramieniem.
- Cześć, księżniczko - Wyszeptał kradnąc mi całusa.
- Hej - Odpowiedziałam odwracając wzrok. - Thomas...
- Żałujesz? - Zapytał prosto z mostu odsuwając się ode mnie.
- Nie! - Zaprotestowałam szybko. - Jak mogłeś tak pomyśleć? - Kłamałam mu w żywe oczy, ale nie zorientował się. - Chciałam tylko zaproponować, byśmy się stąd urwali. Chociaż na kilka dni. Pobędziemy sami, lepiej się poznamy… Będziemy tylko we dwoje - Nie wiedziałam, czemu te słowa opuszczają moje gardło, lecz nie powstrzymywałam ich.
- Jasne - Uśmiechnął się od ucha do ucha. - Każda chwila spędzona z tobą jest najwspanialszą w moim życiu!

 Oznajmiłam rodzicom, że wybywam na parę dni z Thomasem za miasto. Nie robili sprzeciwów. Wręcz przeciwnie cieszyli się, że nawiązuję nowe znajomości i nie zadowalam się tylko towarzystwem Richarda. Puściłam tą uwagę mimo uszu i spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. Na dworze robiło się coraz chłodniej, nadciągał październik… Już niedługo zaczną się przygotowywania do nowego sezonu. Oznaczało to jedno… Mniej kontaktów z przyjacielem! W tym przypadku poczułam ulgę. W innym wylewałabym morze łez, ale postanowiłam zerwać z przeszłością i dziewczyną, którą byłam jeszcze wczoraj wieczorem. Musiałam zacząć żyć swoim życiem, w którym chyba zabraknie miejsca dla najlepszego przyjaciela, który był w nim obecny odkąd tylko pamiętam...

 Dzięki znajomościom rodziców Thomasa bez problemu znalazł się dla nas uroczy domek w górach. Było wspaniale! Codziennie przemierzaliśmy masę kilometrów, śmiejąc się i wygłupiając jak małe dzieci. W pewnym stopniu chciałaby, żeby tak było zawsze. Chciałabym odciąć się od przeszłości i żyć teraźniejszością. Kilkakrotnie Freitag próbował się ze mną skontaktować, ale odrzucałam połączenia. To był pierwszy krok, co do moich postanowień. Jeśli chcę żyć inaczej, muszę nauczyć się go ignorować. Moja kobieca intuicja podpowiadała mi, że tak będzie najlepiej. Nie wiem jednak, czy dorosłam do tego, by móc stwierdzić z przekonaniem, że to Thomas jest moją przyszłością...



****

Witam ;* 

Udało się napisać! Jestem z tego powodu bardzo zadowolona, bo miałam, co do tego pewne obawy, ale jak widać niesłuszne ;) 
Dziś taki rozdział... Wesoły, czy nie... Oceńcie same! Nie mi się wypowiadać ;) Jeszcze tylko dwa rozdziały i epilog i żegnamy się z Richardem ^^ 

Pozdrawiam ;* 

4 komentarze:

  1. Trochę mi szkoda tego Thomasa, Julia źle postąpiła, myśląc, że tym sposobem zapomni. Ale jestem w stanie ją zrozumieć, w takim stanie uczuciowym rzadko postepuje się racjonalnie.
    Ach dzieci, dzieci

    OdpowiedzUsuń
  2. Teraz to śmiem stwierdzić, że oboje postradali rozumy. I jak zwykle się rozminęli wyznaniowo! Kurde, kurde, kurde! :(
    Thomas chciał być miły, uczynny, zakochał się. Został pocieszycielem :/
    Nie wiem, co wymyślisz, ale napraw to!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Brawo Julka! Bardzo dobrze! Dziewczyna powinna nareszcie pomyśleć o sobie. Koniec smutków i wylanych łez. Skoro Richard wcześniej się oszukiwał i bez problemu bawił się dobrze ze swoją dziewczyną to dlaczego ona ma tego nie robić. Nie będzie przecież na niego wiecznie czekać! No ok ... Richard przemyślał i w ogóle, ale to nie znaczy że Julka ma mu od razu wskoczyć w ramiona. Już i tak się nacierpiała przez niego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo... zachowawcze podejście. Podejście średniowieczne, podejście dwudziestopięciolatki z tychże czasów, która uważa się za starą pannę i chwyci się każdego lepszego faceta, żeby tylko nie być sama.
    Tu nie o małżeństwo chodzi, ale mechanizm jakby ten sam. Jasne, że Jula może przekonywać sama siebie do tego związku i jestem pewna, że jej się to uda. Ale na pytanie, czy na pewno warto, powinna odpowiedzieć sobie naprawdę szczerze, żeby nie wpakować się w jeszcze bardziej skomplikowaną sytuację, niż ta obecna.
    Pozdrawiam.
    [piec-sekund]

    OdpowiedzUsuń