sobota, 23 listopada 2013

Rozdział 4

 Miałam ochotę zadzwonić do Richarda i oznajmić mu, że nie dam rady zjawiać się na ognisku. Brzydziłam się kłamstwem, ale to była awaryjna sytuacja. Jednak za każdym razem, gdy chwytałam za telefon przypominały mi się moje postanowienia. Miałam dać sobie z nim spokój, pozwolić ułożyć życie z Andreą i zwalczyć w sobie uczucie. Gdyby to było takie proste...
Odłożyłam komórkę. Nie mogłam go zawieść. W końcu był moim przyjacielem.
Tylko przyjacielem - dodałam w myślach.

 - Cześć - Przywitałam się z Richardem buziakiem w policzek. Serce zabiło szybciej, żołądek eksplodował, ale nie dałam tego po sobie poznać.
- Cześć - Odpowiedział z uśmiechem. - Rozgość się… W końcu jesteś prawie u siebie - Zaśmiał się, a ja odwzajemniłam jego gest. Chciałabym tak jak on ułożyć sobie życie, znaleźć sobie chłopaka, który pokocha mnie ponad wszystko. Chłopaka, który pozwoli mi zapomnieć o Richardzie. Nienawidziłam siebie za to, że pokochałam go tak mocno. Za mocno. Przez to jest mi coraz trudniej zachowywać się swobodnie w jego towarzystwie. To wszystko wydaje się być takie sztuczne i nieprawdziwe. - Ziemia, do Julki! - Machnął mi ręką przed oczyma. - Ostatnio za dużo myślisz, wiesz o tym? Może mi powiesz, kto jest tym szczęśliwcem, co?
To ty.
- Nie ma żadnego szczęśliwca, pacanie - Żartobliwie uderzyłam go w ramię.
- Uważaj, bo ci uwierzę - Wytknął mi język. - Ale idziemy do ogrodu! Wszyscy już tam są… Zabawę czas zacząć!

 Poznałam kilka nowych osób, znajomych Freitaga, o których wcześniej nie miałam pojęcia. Na początku stroniłam od alkoholu pamiętając, co wydarzyło się ostatnio po jego przeholowaniu. Jednak później, gdy widziałam całującą się parę nie mogłam się powstrzymać. Piłam kieliszek za kieliszkiem, czułam jak zaczyna mi szumieć w głowie. Czułam, że byłam gotowa do zabawy. Od paru chwil czułam jak ktoś uporczywie mi się przygląda. Odwróciłam głowę i spostrzegłam jednego z kolegów Richarda.
- Jestem Thomas! - Przedstawił się.
- Julka - Odpowiedziałam uśmiechnięta.
- Zatańczysz? - Zapytał, nerwowo bawiąc się dłońmi.
- Jasne! - Krzyknęłam i dałam się poprowadzić. Widziałam jak Freitag odprowadza mnie wzorkiem. Nie wiedziałam jak mam to zinterpretować.

 Zastanawiałem się, co jest ze mną nie tak. Mam dziewczynę, wspaniałą dziewczynę, która mnie kocha, a ja czuję zazdrość, gdy widzę Julkę tańczącą z Thomasem… A może to nie była zazdrość tylko zwykłe braterskie uczucie wyrażające to, że martwię się o nią? Próbowałem się do tego przekonać, ale w podświadomości czułem, że to nie to...
Nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. Wypiłem kieliszek, po czym usłyszałem znajomą piosenkę… Piosenkę, po której znalazłem się w łóżku z Julką. Odszukałem ją wzrokiem z dumną odnotowując to, że w tej samej chwili ona popatrzyła na mnie. Przeprosiłem Andreę i podszedłem do niej. Bez słowa chwyciłem ją za rękę i poprowadziłam na środek ogrodu. Wesołe piski, głośne śmiechy, zapach smażonego jedzenia, płomienie ogniska… To wszystko zniknęło. Daliśmy się ponieść, emocje i wspomnienia wzięły górę. Byliśmy zbyt blisko siebie. Nasze oddechy mieszały się ze sobą, ręce błądziły po ciałach tak splecionych ze sobą. Julka patrzyła na mnie ze zdziwieniem. Sam nie wiedziałem, co robię… Nie chciałem wypuszczać jej ze swoich objęć, bo nie wiedziałem, czy jeszcze będę miał szansę, żeby to uczynić. Piosenka skończyła się, a my mierzyliśmy siebie nawzajem trochę przerażonymi spojrzeniami. Jul oddychała ciężko, a ja próbowałem powstrzymać galopujące serce.
- Richard! - Usłyszałem wrzask mojej dziewczyny. To pomogło mi wrócić do rzeczywistości. - Co to miało być?!
- Taniec - Wyszeptałem.
- Taniec?! To coś nazywasz tańcem?! Wyglądaliście tak jakbyście chcieli się na siebie rzucić! Patrzyłeś na nią z pożądaniem i namiętnością! Kipiało od was uczucie, erotyzm!
- Nie przesadzaj, Andrea - Powiedziałem. Nikogo poza nią to nie obeszło. Każdy świetnie się bawił, sączył piwo...
- Nie przesadzam. Wiem, co widziałam. A ty… - Zwróciła się do Julki. - Doskonale wiesz, że on ma dziewczynę!
- Jest moim przyjacielem - Odezwała się.
- Przyjacielem, też mi coś - Prychnęła pod nosem. - Nie chcę, żebyście się widywali, jasne?! - Krzyknęła.
- Nie, Andrea. Tego nie mogę ci obiecać… I proszę cię, uspokój się!
- Nie uspokoję się! A ty trzymaj łapy z dala od niego! On jest mój, rozumiesz?!
- Rozumiem… I powiem ci tak na zaś… Jest także świetny w łóżku - Julka spojrzała z drwiącym uśmiechem na moją dziewczynę, a potem odeszła bez słowa. Andrea tak samo, tylko w przeciwnym kierunku. Zostałem sam, z mętlikiem w głowie.

 Wpadłam do domu jak burza. Kątem oka widziałam zdziwione spojrzenia rodziców, ale nic sobie z tego nie zrobiłam tylko weszłam do pokoju, trzaskając drzwiami. Dobrze czułam, żeby nie iść na to cholerne ognisko! Po, co mi to było? Wiedziałam, że przesadziłam. Nie powinnam tego mówić przy Andrei, ale poniosło mnie. Podziałała mi na nerwy, gdy powiedziała, że Richard jest jej. Dobitnie chciałam dać jej do zrozumienia, że tak nie jest, ale racja była po jej stronie. To w końcu ona jest jego dziewczyną. Miałam nadzieję, że uda się to jakoś odkręcić. Nie chciałam, żeby przyjaciel miał przeze mnie problemy. Mimo wszystko pragnęłam jego szczęścia. Może i ja jeszcze kiedyś zakocham się prawdziwie. Z wzajemnością. Tego wszystkiego pragnęła cząstka mnie. A druga chciała ponownie znaleźć się w ramionach Richarda, chciała czuć jego oddech, gorące dłonie, spojrzenie pełne pożądania… Jeszcze raz, ostatni raz chciała zatańczyć z nim, tak jak dziś...



****

Witam ;* 

Takie coś na rozpoczęcie nowego sezonu ;) 
Jaram się! :D

Z nadzieją na lepszą wenę, zapał do pisania, powrót do skoków Richarda po kontuzji i Martina ;)

Pozdrawiam ;*