Stałam
na szczycie skoczni i wpatrywałam się w panoramę miasta, kiedy
usłyszałam za sobą kroki. Przestraszyłam się, niepewnie
odwracając głowę. Zdziwiłam się widząc Richarda, ale nie
odezwałam się ani słowem. Zwróciłam uwagę widząc, że trzyma w
ręku dwa puste kieliszki.
-
Zerwałem z Andreą - Oznajmił stając tuż obok mnie.
-
A ja z Thomasem - Powiedziałam. Czułam, że to przełomowy moment w
naszym życiu.
-
Dlaczego? Wydawaliście się być szczęśliwi.
-
Moje serce już od dawna należy do innego mężczyzny - Oznajmiłam
patrząc na niego ukradkiem. - A ty? Czemu rozstałeś się z Andreą?
-
Moje serce od dawna należy do innej kobiety - Powtórzył moje
słowa. Spoglądając mi głęboko w oczy złapał moją dłoń i
przyłożył do swojego serca. - Czujesz? - Zapytał. - Kocham cię,
Julio Stieler - Szepnął muskając ustami moją brodę.
-
A ja kocham ciebie, Richardzie Freitagu - Odpowiedziałam. Serce
chciało mi wyskoczyć z piersi. Świat przestał istnieć.
Liczyliśmy się tylko my, tylko ta chwila.
Splotłam
palce naszych lewych rąk, przykładając jego do swoich ust.
Staliśmy wpatrzeni w blask swoich oczu. Od dawien dawna wyobrażałam
sobie tę chwilę, ale nawet w najśmielszych marzeniach nie
widziałam jej tak realnej, tak prawdziwej. Nim się zorientowaliśmy
niebo rozjaśniło się blaskiem fajerwerków wspaniale oświetlając
Große Olympiaschanze i całe Garmisch-Partenkirchen.
-
Szczęśliwego Nowego Roku, kochanie - Powiedział stukając mój
kieliszek swoim. Nie obchodziło nas to, że jest zupełnie pusty.
-
Będzie szczęśliwy - Zarzuciłam mu ręce na szyję. - Bo z tobą -
Wyszeptałam wtulając twarz w jego szyję.
Uśmiechnął
się tajemniczo, by po chwili chwycić mnie za rękę. Spojrzałam na
niego zdziwiona. Nie odzywałam się jednak tylko czekałam na dalszy
rozwój wydarzeń.
Znaleźliśmy
się w drewnianym, skoczkowym domku. Richard zamknął drzwi, a na
okienkach powiesił coś, co miało przypominać zasłony. Postawił
kieliszki na podłodze i chwycił mnie w swoje ramiona całując jak
wariat. A potem… Oddaliśmy się sobie nawzajem, pieszcząc swoje
ciała, dysząc z rozkoszy… Byliśmy razem, tak naprawdę.
Połączeni nieskazitelnym uczuciem, wyjątkowym, jak droga, którą
musieliśmy przejść, aby połączyć nasze serca w jedność.
Bo
prawdziwa miłość opiera się na prawdziwej przyjaźni...
****
Witam ;*
Wróciłam wymodlona z Częstochowy i dodaję Wam nowy rozdział, który jest zarazem epilogiem. Dodaję dziś, bo mam urodzinki i stwierdziłam, że jakoś trzeba uczcić ostatnie 'naście' w moim życiu ;) Powiedzcie mi, dlaczego ten czas tak szybko leci? :D
Początek epilogu miałam już napisany rok temu, a końcówkę skończyłam niedawno ;) Musiało się tak skończyć, nie widziałam innej opcji ^^ Za dużo przeszli, wycierpieli się i za długo błądzili, ale w końcu odnaleźli drogę do siebie i do swojej miłości ;) Mam nadzieję, że takie zakończenie Wam odpowiada ^^
Dziękuję Wam wszystkim za każdy komentarz, opinie, słowo wsparcia oraz otuchy. To wiele dla mnie znaczy! ;*
Pozdrawiam ;*
Jej, już koniec. Szybko zleciało, strasznie!
OdpowiedzUsuńAwww wspólne fajerwerki w Sylwestra. Idealny moment ;) W końcu się sobie przyznali w jednym czasie :)
A przecież dalej są przyjaciółmi w tym wszystkim :)
Teraz musisz wymyślić coś nowego :D
Młoda jesteś, możesz długo pisać ;)
Pozdrawiam
<3 <3 <3
OdpowiedzUsuńNo nareszcie razem!
Po wielu perturbacjach, niedomówieniach i pomyłkach w końcu im się udało porozumieć w kwestii uczuć.
A domki zawsze spoko, kiedyś wypróbuję hahaha (chętnie z Richardem xD)
Kocham ten epilog! Kocham, uwielbiam i ubóstwiam! Uparciuchy nareszcie (chociaż z pomocą) są razem. I to w jaki romantyczny sposób się ze sobą połączyli (bez podtekstów!). Czy tak trudne było wyznanie miłości? Mogli już dawno być razem, ale widocznie lubią dramaty i szczęśliwe zakończenia :) I to jak romantyczne! Ale żeby ochrzcić na koniec skoczkowy domek ... ^^ mimo wszystko szkoda że to epilog już. Ale Olcia nie odchodzi od pisanie co jest pocieszeniem :)
OdpowiedzUsuńZacznę od spóźnionych, aczkolwiek szczerych życzeń urodzinowych. Wszystkiego najlepszego. :)
OdpowiedzUsuńRrichi i Julka nareszcie razem. Szczęśliwi!
Epilog krótki jednak zawierający w sobie wiele uczuć. Miłość, która przezwyciężyła wszystko. Przyjaźń, która doprowadziła do zaistniałych sytuacji.
Ehh…szkoda mi się rozstawać z tym opowiadaniem :(
Pozdrawiam! :****
Masz plus za ten koniec;D Mimo wszystko przypuszczałam jednak, że to się może różnie skończyć, bo nie raz już nam takie niespodzianki prezentowałaś. Więc całe szczęście, że tym razem wszystko poszło po mojej myśli - oni od początku byli sobie przeznaczeni i każde kolejne błędy tylko mocniej im to uświadamiały, więc to się musiało tak skończyć;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
[lucky--loser]