Miałam
rację mówiąc, że już nic nie będzie takie samo. Od pamiętnego
poranka nie miałam z nim kontaktu. Próbowałam nawiązać jakiś
kontakt, ale bezskutecznie. Zupełnie tak jakby chciał się ode mnie
odciąć, zapomnieć o tym wszystkim, o tym, co między nami zaszło.
Ja również próbowałam, ale nadaremnie. Za każdym razem, gdy
kładłam się spać miałam jego twarz przed oczami. W pamięci
odtwarzałam tamtą noc. Mimo alkoholu, który buzował wtedy w moim
organizmie pamiętam wszystko. Każdy szczegół. Nadal czuję smak
jego ust, czuję dłonie wędrujące po moim ciele, widzę
namiętność, która biła z jego oczu... Miałam nadzieję, że on
czuje to samo. Od dłuższego czasu łudziłam się, że się
domyśli. Domyśli się tego, że nie jest mi obojętny. Myślałam,
że tamta noc będzie dla nas czymś nowym, czymś, co pozwoli nam
się zastanowić nad przyszłością, dojść do tego, że nie
jesteśmy tylko przyjaciółmi... Jednak dla niego to nie ma
znaczenia. On chce o tym jak najszybciej zapomnieć. Nie odważyłam
się zrobić pierwszego kroku, choć niejednokrotnie wybierałam
numer. Bałam się. Cholernie bałam się spojrzeć w jego oczy.
Bałam się zobaczyć w nich odrzucenie, a nie przyjacielską miłość,
którą zawsze mnie obdarowywał. Tylko przyjacielską. Czasami
chciałam, żeby w jakiś magiczny sposób dowiedział się o moich
uczuciach, ale w sumie, co by to dało? To jeszcze bardziej
pogorszyłoby sprawę, a tego nie chciałam...
Leżałem
na łóżku bez celu gapiąc się w sufit. Myślałem o tym
wszystkim. O tym, co zaszło między mną, a Julką. Wtedy, tamtej
nocy chciałem tego. Jak cholera pragnąłem poznać ją od tej innej
strony. Udało mi się... Alkohol tylko tam w tym pomógł. Nie miałem
odwagi wykonać pierwszego kroku, choć powinienem. W końcu to ja
jestem facetem. Musiałem się ogarnąć i zapomnieć o tym. Tak
jakby nic się nie stało chciałem przejść do porządku dziennego
tak jak radziła mi Julka. Nie chciałem zakańczać naszej
przyjaźni. Ona jest dla mnie kimś bardzo ważnym, może nawet aż
za bardzo? Od tamtej nocy nie funkcjonuję normalnie. Cały czas
widzę jej twarz, na swoich ustach czuję jej delikatne wargi, na
ciele dotyk dłoni, które pozbywały mnie ubrania... Przymknąłem
powieki i odwróciłem się na bok. Ręką gładziłem miejsce, na
którym spała. Może to głupie, ale dałbym sobie głowę uciąć,
że czuję jej perfumy. Nie mogłem tak dłużej. Wstałem z łóżka
i zacząłem chodzić z jednej strony na drugą. Telefon leżący na
półce zachęcał mnie do wykonania połączenia. Już miałem po
niego sięgnąć, kiedy coś przykuło moją uwagę. Przykucnąłem
na dywanie wyciągając spod łóżka błyszczący przedmiot. Kolczyk
Julki... Musiała go zgubić wtedy, kiedy brutalnie rzucałem się z
nią na łóżko... Te kolczyki dostała ode mnie na urodziny i
wiedziałem jak bardzo lubi je nosić. To jakby dodało mi odwagi, bo
czym prędzej wypadłem z domu. Nim się obejrzałem stałem już
przed bramką. Musiałem zdecydować się na ostateczny krok, dlatego
niepewnie zadzwoniłem domofonem.
Siedziałam
na parapecie w kuchni wpatrując się w blask słońca. Był koniec
czerwca. Wiedziałam, że Richard za jakiś miesiąc zacznie
trenować, przygotowywać się najpierw do Letniej Grand Prix, a
później do nowego sezonu zimowego. Nie wiem jak zniosę tą
rozłąkę, choć powinnam się już do tego przyzwyczaić. Może to
sprawi, że spojrzymy na wszystko z innej strony i skończymy tą chorą sytuację między nami wyjaśniając sobie wszystko? Już
miałam zeskoczyć, kiedy zobaczyłam znajomą sylwetkę stojącą
przed bramką. Moje serce momentalnie przyspieszyło. Przyszedł...
Słyszałam
dzwonek. Przez chwilę miałam ochotę udawać, że nie ma mnie w
domu, ale co by to dało? Przełknęłam ślinę i otworzyłam.
Obserwowałam jak jednym tchem pokonał dzielącą go odległość.
Zapukał do drzwi. Trzy razy. Tak jak zawsze. Nigdy nie korzystał z
dzwonka. Przeglądnęłam się w lusterku wiszącym w przedpokoju i
otworzyłam drzwi.
- Hej -
Mruknął, uśmiechając się niepewnie. - Mogę wejść?
- Cześć -
Odwzajemniłam gest. - Jasne, wchodź - Wpuściłam go do środka. -
Napijesz się czegoś?
- Nie,
dzięki - Odpowiedział wbijając wzrok w podłogę.
Czy
już zawsze między nami miała panować taka sztuczna atmosfera?
- Richard... -
Zaczęłam, choć wcale nie wiedziałam, co chcę powiedzieć.
- Mam
coś dla ciebie - Wyciągnął zza pleców bukiet kwiatków zebranych
w jego ogrodzie. Zaśmiałam się cicho.
- Dziękuję... Uwielbiam
je! - Krzyknęłam radośnie i pocałowałam go w policzek
jednocześnie szybko się od niego odsuwając. - Przepraszam, nie
powinnam - Szepnęłam wstawiając kwiatki do małego wazoniku.
- Daj
spokój, zawsze tak robisz - Powiedział nerwowo bawiąc się swoimi
dłońmi. - Znalazłem twój kolczyk i postanowiłem ci go oddać -
Podał mi błyskotkę dotykając mojej ręki. - Przepraszam.
- Dzięki
za znalezienie mojej zguby, wszędzie go szukałam!
Richard... Posłuchaj mnie. Widzisz to, że zachowujemy się jak
dzieci, które wstydzą się przebywać w swoim towarzystwie?
- Tak
i cholernie mi źle z tym. Nie chcę, żeby tak było. Nasza przyjaźń
jest wyjątkowa, rozumiemy się bez słów, wiemy o sobie wszystko,
uwielbiamy ze sobą przebywać, rozmawiać, śmiać się... Nie chcę
tego tracić. Ba, ja nie chcę tracić ciebie. Julka... Możemy
zapomnieć o tamtej nocy? I zachowywać się tak jakby tego w ogóle
nie było? Może na początku nie będzie nam łatwo, ale z czasem
będziemy się z tego śmiać. Co ty na to?
- Ja... Ależ
oczywiście jestem za! - Skłamałam mu w żywe oczy. Co miałam mu
powiedzieć? Że ja cały czas o tym myślę? Że marzę o tym, żeby
mnie teraz pocałował? Że chcę przeżyć z nim to, co u niego w
domu właśnie w tym momencie? Że chcę spędzić z nim resztę
życia jako jego żona i mama jego dzieci? To zdecydowanie nie
wchodziło w grę. - Zapominamy o tamtym i funkcjonujemy tak jakby
tamta noc nie miała miejsca. Tak jakby ktoś wyciął nam ją z
życiorysu. Tęskniłam za tobą - Dodałam na końcu.
- Ja
za tobą też - Przytulił mnie do siebie mocno, a ja chciałam trwać
w tym uścisku przez wieczność. Zaciągnęłam się zapachem jego
perfum wtulając się jeszcze mocniej. Objął mnie w tali opierając
głowę na moim ramieniu. Świat zawirował. Przez moment odniosłam
wrażenie, że chce mi coś powiedzieć. Jednak nic takiego się nie
zdarzyło. Trwaliśmy w swoim uścisku, nieświadomi swoich uczuć...
****
Witam ;*
Udało się napisać tydzień później i jestem z tego niezmiernie zadowolona :D Może uda się dodawać, co niedzielę ^^ Nie miałabym nic przeciwko z racji tego, że ten rozdział pisało mi się szybko i przyjemnie :D Ale może na to wpływ miał wczorajszy i dzisiejszy konkurs? Wszystko na to wskazuje :D
Nasi bohaterowie nie mogą przyznać się do swoich uczuć obawiając się reakcji drugiej osoby i mogę Wam tylko powiedzieć, że w następnych rozdziałach sytuacja skomplikuje się jeszcze bardziej :D
I cóż Wam mogę powiedzieć jeszcze? Mam nadzieję, że choć troszeczkę cieszycie się z mojego powrotu ^^
Pozdrawiam ;*