wtorek, 12 marca 2013

Rozdział 2

 Staraliśmy zachowywać się tak jakby do niczego między nami nie doszło. Codziennie rozmawialiśmy, spotykaliśmy się, ale i tak miałam wrażenie, że nie jest tak jak być powinno. Takie rzeczy się czuje. I widzi. Nasze rozmowy nie przebiegały tak jak kiedyś, atmosfera była sztuczna i napięta. Źle się z tym czułam. Nie chciałam stracić takiego wspaniałego przyjaciela jakim niewątpliwie jest Richard, ale z drugiej strony walczyłam ze sobą. Nie chciałam dać po sobie poznać, że nadal myślę o wspólnie spędzonej nocy, że myślę o nim. Freitag zauważył, że ostatnio dziwnie zachowuję się w jego towarzystwie, ale zbywałam go mówiąc, że ma zwidy. Niejednokrotnie chciałam wykrzyczeć mu prosto w twarz, że go kocham, ale bałam się jego reakcji. Byłam tchórzem i zdawałam sobie z tego sprawę. Sezon letni rozpoczął się jakiś czas temu, dzięki czemu nie widywaliśmy się zbyt często. Może to i lepiej? Jeszcze kilka tygodni temu wypłakiwałabym mu się w rękaw, że nie będziemy się widywać, a teraz? Teraz wszystkie emocje dusiłam w sobie. Chciałam zachowywać się jak najbardziej naturalnie, ale nie jestem pewna, czy poradziłam sobie z tą rolą. Już jutro Richard miał obchodzić swoje 21 urodziny, a ja jeszcze nie miałam dla niego prezentu. Wiedziałam, że nie poleciał do Francji na zawody… Zastanawiałam się, czy w ogóle mam być obecna w jego domu i rozważałam opcję, żeby nie przychodzić, ale czułam, że zrobię mu tym wielką przykrość. Kompletnie nie wiedziałam, co mam mu kupić...
Postanowiłam się przejść, pooddychać świeżym powietrzem. Może to mi pomoże? Zamknęłam drzwi, kiedy rozdzwoniła się moja komórka. Odebrałam nie patrząc, kto próbuje się ze mną skontaktować.
- Tak?
- Cześć Julka - Usłyszałam jego głos. Serce podskoczyło mi do gardła, a nogi odmówiły posłuszeństwa.
- Hej… - Odpowiedziałam drżącym głosem.
- Chyba nie muszę cię zapraszać na jutro, prawda? Wiesz, że masz przyjść?
- Tak, tak - Odparłam szybko.
- Julka, co się dzieje? Ostatnio dziwnie się zachowujesz...
- Wydaje cie się Richard, naprawdę. Nic mi nie jest.
- Mnie nie oszukasz! Wiem, że sytuacja między nami po tym, co zaszło jest trochę dziwna, ale umówiliśmy się, że o tym zapominamy… Starajmy się, żyć i zachowywać normalnie, bo nie mogę znieść atmosfery panującej między nami.
- Ja tak samo. Masz rację. Powinnam się ogarnąć. Przepraszam...
- Daj spokój, nie masz za co - Zaśmiał się. - Mam dla ciebie małą niespodziankę - Powiedział.
- Jaką? - Momentalnie się ożywiłam.
- Jak ci powiem to nici z niespodzianki - Wyczułam jak uśmiecha się sam do siebie.
- No dobra… Poczekam do jutra - Stwierdziłam po kilku minutach. - Słuchaj muszę już kończyć, bo właśnie wybieram się po prezent...
- Przecież wiesz, że nic nie potrzebuję! Wystarczy mi twoja obecność...
Gdy to powiedział moje ciało zalała fala gorąca.
- Głupoty gadasz… Do jutra, Richi!
- Do jutra - Przesłał mi całusa i rozłączył się.
Po tej krótkiej rozmowie uwierzyłam, że wszystko da się jeszcze naprawić.

 Kiedy przestąpiłam przez próg jego domu targnęły mną jakieś dziwne wątpliwości. Jeszcze nie jest za późno, żeby się wycofać - Powiedział cichy głos w mojej głowie. Wiedziałam jednak, że nie mogę tego zrobić. Nie mogę zachowywać się jak tchórz. W domu mojego przyjaciela czułam jak się w swoim, dlatego bez skrępowania weszłam do salonu, gdzie przebywało już kilka osób. Większości nie znałam, ale sama jestem sobie winna. Nie lubiłam poznawać nowych ludzi, a najbardziej swobodnie czułam się w obecności Richarda, którego właśnie szukałam. Przecież jako gospodarz powinien witać gości...
- Cześć!
- Freitag - Syknęłam przez zaciśnięte zęby. - Przestraszyłeś mnie – Powiedziałam, niepewnie spoglądając na niego.
- A, co mi się panienka tak przypatruje? - Zapytał.
- Ubrudziłeś się czymś - Szepnęłam. Chciałam dotknąć jego policzka, ale przytrzymał moje dłonie. Patrzył na mnie nieobecnym wzrokiem. - Wszystkiego najlepszego - Wręczyłam mu prezent.
- Dzięki - Mruknął i gestem ręki przywołał kogoś do siebie. Tym kimś okazała się być piękna, długonoga brunetka o wesołych oczach i szczerym uśmiechu. Jednak już teraz wiedziałam, że będzie moim wrogiem numer jeden. Wiedziałam, dlaczego choć nie chciałam dopuścić do siebie myśli, które jednak okazały się prawdziwe… - Andrea poznaj Julkę… Julka to jest Andrea, moja dziewczyna - Powiedział i uśmiechnął się do swojej sympatii.
- Miło mi poznać - Odezwałam się słabym głosem.- Przepraszam, ale muszę skorzystać z łazienki - Sprawnie ich wyminęłam i weszłam na piętro. Jednak zamiast do toalety udałam się do pokoju przyjaciela. Przez jakiś czas musiałam pobyć sama… Ukryłam twarz w poduszkę, która przesiąknięta była jego zapachem. Łzy swobodnie spadały z moich oczu, ale pozwoliłam im na to. Nie miałam siły z nimi walczyć… Czułam, że przegrałam. Mój przyjaciel, chłopak, w którym od dawna jestem zakochana do szaleństwa w końcu znalazł sobie dziewczynę. To moja wina! Gdybym wcześniej powiedziała, co do niego czuję może uniknęłabym takiej sytuacji. Ale nie mogłam być pewna, że on odwzajemnia moje uczucia… Byłam pewna jednego. Teraz wszystko ulegnie radykalnej zmianie. Już nie będziemy spędzać ze sobą każdej wolnej chwili, bo on będzie spotykał się ze swoją dziewczyną. Relacje między nami zaczną się psuć, aż w końcu staniemy się sobie obcy… Westchnęłam ciężko i położyłam się na łóżku Richarda. Nie miałam siły, żeby zejść na dół. Byłam zbyt słaba. Ciekawe, kiedy zauważy, że długo nie wracam? O ile go to jeszcze obchodzi. Przymknęłam oczy jednocześnie przypominając sobie sytuację, która zaszła między nami. Nie powinnam do tego wracać, jednak nie mogłam się do tego uwolnić. Ten sam pokój, to łóżko… Tak bardzo byłam pochłonięta przypominaniem sobie wszystkiego ze szczegółami, że nie usłyszałam otwierających się drzwi.
- Julka? Co tutaj robisz? - Zapytał, wcześniej zamykając drzwi.
- Nic… - Wyjąkałam. - Potrzebowałam chwili samotności - Powiedziałam zgodnie z prawdą.
- W moim pokoju?
- Jeśli ci to przeszkadza to już wychodzę - Warknęłam i wstałam z łóżka. Chciałam odejść nawet na niego nie spojrzawszy, ale przytrzymał mnie. Poczułam mocny uścisk na nadgarstku, a chwilę później siedziałam obok niego. - Richard, daj spokój...
- Czemu płaczesz? - Spytał z troską. Pogładził moje policzki uwalniając je spod nadmiaru łez.
- Chwila słabości - Odpowiedziałam siląc się na spokój. - Naprawdę będzie lepiej jak już pójdę...
- Julcia - Westchnął i mocno mnie do siebie przytulił. Powinnam się wyrwać, uciec...
Mózg podpowiadał mi co innego, a serce krzyczało, żebym została. Odwzajemniłam uścisk wtulając twarz w jego szyję. Płakałam jak małe dziecko, któremu odebrano najlepszą zabawkę. Nie zraził się tym. Wręcz przeciwnie. Wytrwale głaskał mnie po włosach nic nie mówiąc. Moje ciało drżało. Nie wiedziałam jednak, czemu. Z powodu nagromadzonych we mnie emocji, czy łez? Wiedziałam jedno. On też to wyczuł, bo objął mnie jeszcze mocniej. W jego ramionach czułam się bezpieczna. Powoli zaczynałam się uspokajać. Delikatnie podniosłam głowę. Patrzył na mnie. Tak samo jak tamtej nocy.
- Przepraszam cię - Powiedziałam i odskoczyłam od niego. - Zapomnij o tym, dobrze? Po prostu się rozkleiłam, bez żadnego powodu. Nie zawracaj sobie tym głowy! I wracaj do swojej dziewczyny, pewnie wszędzie cię szuka - Gadałam jak nakręcona nie zważając na to, że chce mi coś powiedzieć. - Pa, Richard! - Pożegnałam się i wyszłam. Przemknęłam przez salon pełen ludzi niezauważona przez nikogo. O to mi chodziło. Nie chciałam z nikim rozmawiać. Zamiast do domu, udałam się do pobliskiego parku. Usiadłam na ławce podkulając nogi pod brodę. Jedna myśl kołatała mi się w głowie. Straciłam go...



****

Witam ;*

Wiem, że na ten rozdział musiałyście czekać dość długo, ale w końcu się pojawił :D
Z małymi problemami, ale jest ^^ I możecie go potraktować jako przejściowy? Bardzo Was o to proszę ;)

Cóż mogę powiedzieć?
Sezon nieubłaganie zbliża się ku końcowi, Gregor zapewnił sobie drugą Kryształową Kulę, z czego niezmiernie się cieszę, Niemcy się rozkręcili i Polacy też :D Czegóż można chcieć więcej? ^^ Wakacji! :D Chociaż może nie, bo za rok matura :D

I mam głęboką nadzieję, że po tym sezonie Martin nie zakończy swojej kariery, bo chyba tego nie przeżyję :( Poskacz dla nas jeszcze trochę, co? Prosimy, a przynajmniej a proszę! Bo głupio będzie bez Ciebie! Także... Zostań <3

Pozdrawiam ;*