Doskonale
zdawałam sobie sprawę z tego, że zachowałam się jak dzieciak,
dlatego teraz stałam przed domem przyjaciela, żeby to wszystko raz
na zawsze wyjaśnić. Pragnęłam przeprosić go za swoje
szczeniackie zachowanie, bo nie chciałam, żeby przeze mnie miał
problemy ze swoją dziewczyną. Choć pewnie już ma… Podle się z
tym czułam, ale wtedy emocje wzięły górę. Otworzyłam bramkę i
z ciężko bijącym sercem podeszłam do drzwi. W tej samej chwili
drzwi otworzyły się i wyszła z niego mama Richarda.
-
Dzień dobry! - Przywitałam się z uśmiechem.
-
O, Julcia cześć – Odparła. - Ja wychodzę do pracy, ale Richard
jest u siebie – Oznajmiła. - Drogę znasz - Zaśmiała się i
pomachała mi na pożegnanie. Odwzajemniłam gest i weszłam do
środka. Ściągnęłam buty i udałam się po schodach na górę, do
pokoju przyjaciela. Raz kozie śmierć.
Delikatnie
pchnęłam drzwi richardowego pokoju i weszłam do środka.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu, ale nikogo nie zastałam.
Zaczęłam się zastanawiać, gdzie mógł się podziać i wtedy
spostrzegłam porozrzucane na łóżku ubrania. Jedna myśl kołatała
mi się w głowie - łazienka.
Wzięłam
głęboki wdech i zapukałam.
-
Tak? - Odezwał się.
-
Cześć Richard, to ja… - Zaczęłam niepewnie. - Mogę wejść?
-
Julka? Co..., och jasne wejdź - Usłyszałam, więc pewnie
przekroczyłam próg. Moje oczy natychmiast zlokalizowały jego
sylwetkę. Jak gdyby nigdy nic leżał sobie wygodnie w wannie i
uśmiechał się pogodnie. Nie wiedziałam, gdzie podziać wzrok,
dlatego lekko się odwróciłam.
-
To może ja zaczekam w pokoju, co? - Zaproponowałam, bo od środka
rozsadzało mnie całą. Czułam, że moje policzki płoną, a nogi
robią się jak z waty.
-
Daj spokój… Co cię do mnie sprowadza?
-
Chciałam cię przeprosić – Szepnęłam. - Za swoje zachowanie na
ognisku i za to, co powiedziałam przy Andreii. Pewnie masz teraz
kłopot.
-
Przecież powiedziałaś samą prawdę… - Mruknął i spojrzał na
mnie. - Nie obwiniaj się, ja też nie zachowałem się zbyt fajnie.
Masz rację, teraz się do mnie nie odzywa, ale po pewnym czasie
powinno jej przejść. Także nie zadręczaj się tym - Uśmiechnął
się lekko, chcąc dodać mi wsparcia.
-
Na pewno? Dobrze mnie znasz i wiesz, że mimo tego, co mi
powiedziałeś nadal czuję się podle.
-
Wiem, Julcia, ale naprawdę nie zaprzątaj sobie tym głowy...
-
To super, naprawdę. Pójdę już - Chciałam odejść, bo rozpraszał
mnie jego widok.
-
Hej, zaczekaj… Podejdź na chwilę… Wiedziałam, że powinnam
sobie pójść, ale serce znów przejęło kontrolę nad rozumem.
Zawróciłam i niepewnym krokiem podeszłam do wanny siadając na jej
brzegu. Lustrowałam jego sylwetkę i mimowolnie delikatny uśmiech
wpłynął na moją twarz. - Co się tak uśmiechasz?
-
A… Przypomniało mi się coś - Specjalnie zawiesiłam głos, żeby
zobaczyć jego reakcję. Nic nie powiedział tylko puścił mi oczko.
- Oj Richard, Richard… Przed czym się tak relaksujesz?
-
Skorzystałem z chwili, kiedy jestem sam w domu...I mogę robić, co
mi się żywnie podoba!
-
Idiota z ciebie - Parsknęłam i odruchowo spojrzałam w dół.
Speszona, natychmiast odwróciłam wzrok.
-
Spokojnie, nic nie widać - Wyszczerzył się, a ja pod wpływem
chwili ochlapałam go wodą. Nie przypuszczałam tylko, że przy tej
czynności stracę równowagę i wpadnę do tej cholernej wanny. Na
niego. W tej chwili moje serce eksplodowało i kompletnie nie
wiedziałam, co mam ze sobą zrobić.- No, co ja widzę… Lecisz na
mnie - Freitag poruszył charakterystycznie brwiami, a ja miałam
ochotę go walnąć. Jednak on zrobił coś, o co w życiu bym go nie
podejrzewała. Odgarnął z czoła moje włosy, spojrzał mi głęboko
w oczy, lekko się przybliżył i dotknął ustami najpierw płatek
mojego ucha, a później delikatnie przejechał nimi po szyi. Wyczuł
to, że cała drżę, ponieważ chwilę później poczułam jak jego
usta dotykają moich warg. Byłam otępiała, co doskonale
wykorzystał pogłębiając pocałunek. Oddałam go. Nie wiedziałam,
co mną kieruje, ale miałam to gdzieś. Miażdżyliśmy się ustami,
nasze języki walczyły o dominację, a ja jęczałam przeraźliwie
nie mogąc złapać tchu. Nasze pocałunki były zachłanne,
pożądliwe, łapczywe. Nim się zorientowałam poczułam jak jego
silne dłonie obejmują mnie w tali. Był niecierpliwy, czułam to.
Miął przemoczoną już bluzkę na wszystkie możliwe sposoby.
Pragnął ją ze mnie zedrzeć, co też uczynił. Niepewnym wzrokiem
wędrował po mojej twarzy, a moje nieme spojrzenie pozwalało mu na
wszystko. Gdy jego dłonie przejechały po moich piersiach
westchnęłam gwałtownie. Opuszkami palców przejechałam po jego
policzku oraz ustach. Wiedziałam jak działa na niego mój dotyk,
dlatego nie zdziwiłam się jak stłumił cichy jęk w moich włosach.
Zaczęłam wędrować ustami po jego torsie przesuwając się coraz
niżej. Zostawiałam mokre ślady na całym ciele, ale nie przejął
się tym. Żeby jeszcze bardziej zatracić się w tej sytuacji do
wędrówki dołączyłam swoje dłonie. I wtedy poczułam, że mnie
pragnął. Zajęczałam głośno, a on nie wytrzymał. Podniósł się
gwałtownie, nie przejmując się tym, że ochlapał całą podłogę.
Wbił się w moje usta z zachłannością, a po krótkiej chwili
poczułam jego gorące, niecierpliwe i trochę drżące dłonie
próbujące odpiąć pasek od spodni. Szamotał się z nim, nie mógł
sobie poradzić, klął pod nosem, aż w końcu z moją małą pomocą
udało się. Obydwoje chcieliśmy zatracić się w sobie nawzajem.
Patrzył na mnie z pożądaniem i nieodgadnionym błyskiem w oku.
Dyszeliśmy od nadmiaru emocji i rozkoszy. Zdecydowanie pozbył się
stanika, a kiedy miał dobrać się do dolnej części bielizny
usłyszeliśmy podjeżdżający samochód. To nas obudziło.
Odskoczyliśmy od siebie momentalnie, Richard chwycił dwa ręczniki
wiszące na wieszaku, błyskawicznie owinął się jednym i wpadł do
pokoju. Starałam się opanować drżenie ciała, ale nijak mi to
wychodziło. Odruchowo dotknęłam swoich policzków. Były całe
rozgrzane, czemu nie miałam prawa się dziwić. Owinęłam się
zielonym ręcznikiem. Richard wszedł do łazienki już całkowicie
ubrany. Trzymał w dłoni swoją koszulkę i krótkie spodenki.
-
Wpadłaś do wanny jak mnie w niej nie było, bo się poślizgnęłaś,
ok? - Zapytał, ja machinalnie pokiwałam głową. Nie miałam
pojęcia, o czym do mnie mówi. - Tata wrócił - Mruknął cicho i
wyszedł pozostawiając mnie w kompletnym osłupieniu.
Siedziałam
w ubraniach przyjaciela delektując się ich zapachem. Czekałam, aż
wróci, bo w głowie miałam kompletny mętlik. To nie powinno się
zdarzyć. Wiedziałam o tym. On pewnie też. A mimo to… Nie
oszukujmy się. Gdyby nie jego tata ponownie przespalibyśmy się ze
sobą. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że Richard miał
dziewczynę. Dziewczynę, którą o mało, co nie zdradził. Ze mną.
Nie miałam prawa być z tego dumna, ale na samo wspomnienie jego
dotyku i pocałunków odczuwałam gęsią skórkę.
-
Julka… - Usłyszałam jego niepewny głos.
-
Richard...
-
Nie wiem, co się stało… Nie wiem, dlaczego. Nic, kurwa nie wiem!
-
Uspokój się - Zarządziłam, a on klapnął obok mnie zanurzając
twarz w dłoniach. - Znów nas poniosło...
-
To nie powinno się zdarzyć. Wtedy, po imprezie i dziś. Wiedziałem
to, ale mimo wszystko nie mogłem nad sobą zapanować. Przecież to
chore!
-
Kochasz Andreę? - Wypaliłam zanim zdążyłam ugryźć się w
język.
-
C-co?
-
Czy ją kochasz… - Powtórzyłam pytanie.
-
Nie wiem – Jęknął. - Jestem takim debilem.
-
A ja kretynką, nie przejmuj się. Powiesz jej o tym?
-Gdybym
powiedział to byłby koniec, a ja chyba tego nie chcę. Chyba chcę
z nią być… - Odrzekł, tym samym łamiąc moje serce na pół.
Czułam jak rozpadło się na milion kawałków. Czułam ten ból.
Czułam zbierające się pod powiekami łzy.
-
W takim razie… Dalsza rozmowa nie ma sensu, nie uważasz? Znowu o
wszystkim zapominamy, tak? Znów będziemy udawać, że nic się nie
stało? Będziemy się omijać, unikać swojego towarzystwa? A może
powinniśmy zachować się jak dorośli ludzie i spróbować
racjonalnie to wytłumaczyć? Może jest jakiś powód… - Mówiłam,
walcząc z tym, by nie krzyknąć kocham Cię...
-
Może… - Szepnął.
-
Świetnie – Skwitowałam. - Nie masz jaj Freitag, wiesz o tym? -
Rzuciłam i nie oglądając się za siebie wyszłam. Tak po prostu.
Ani na moment nie zapominając o tym zdarzeniu. O tym, że był moim
narkotykiem. I o tym, że kochałam go tak mocno.
****
Witam ;*
Wiem, że trochę musiałyście czekać na piątkę, ale nie mogłam się za nią zabrać ;) Pomysł był, ale gorzej z wykonaniem. Pisałam go dwa dni i wyszło takie coś :D Mieszanka wybuchowa :D Mi się podoba, ale ocenę pozostawiam Wam! ;)
I tak... Skoki się zaczęły, Turniej Czterech Skoczni trwa w najlepsze, za miesiąc Igrzyska, Richard powrócił do skakania, a Martin zakończył? swoją karierę. I to jest ten moment, by powiedzieć, że kibicowałam mu od zawsze. Odkąd zaczęłam oglądać skoki. Szybko stał się jednym z moich ulubieńców, obok naszego Adasia. Cieszyłam się z jego sukcesów, byłam smutna, gdy nie skakał tak regularnie jak kiedyś... Pamiętam jaką miałam radochę, gdy po tak długim czasie stanął na podium. A potem jeszcze raz ;) I jak został srebrnym medalistą na MŚ w Libercu. Jak w sezonie 2008/2009 zajął szóste miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ. I jak w sezonie 2009/2010 zdobył z kolegami srebrny medal IO.
Wiem, że on nigdy tego nie przeczyta, ale z całego serca chciałabym mu za wszystko podziękować. Za to, że polubiłam milkę, która stała się moją ulubioną czekoladą, za to, że cały czas mam taką czapkę i za to, że mimo wszystko nigdy się nie poddawał i zawsze dawał z siebie wszystko. Według mnie jest wzorem dla innych, by nigdy nie tracić wiary w siebie i walczyć o jak najwyższe cele. Mam nadzieję, że kiedyś ujrzę go w gnieździe trenerskim, jak będzie machał niemiecką flagą ;)
Vielen Dank, Martin! ;)
Pozdrawiam ;*
****
Witam ;*
Wiem, że trochę musiałyście czekać na piątkę, ale nie mogłam się za nią zabrać ;) Pomysł był, ale gorzej z wykonaniem. Pisałam go dwa dni i wyszło takie coś :D Mieszanka wybuchowa :D Mi się podoba, ale ocenę pozostawiam Wam! ;)
I tak... Skoki się zaczęły, Turniej Czterech Skoczni trwa w najlepsze, za miesiąc Igrzyska, Richard powrócił do skakania, a Martin zakończył? swoją karierę. I to jest ten moment, by powiedzieć, że kibicowałam mu od zawsze. Odkąd zaczęłam oglądać skoki. Szybko stał się jednym z moich ulubieńców, obok naszego Adasia. Cieszyłam się z jego sukcesów, byłam smutna, gdy nie skakał tak regularnie jak kiedyś... Pamiętam jaką miałam radochę, gdy po tak długim czasie stanął na podium. A potem jeszcze raz ;) I jak został srebrnym medalistą na MŚ w Libercu. Jak w sezonie 2008/2009 zajął szóste miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ. I jak w sezonie 2009/2010 zdobył z kolegami srebrny medal IO.
Wiem, że on nigdy tego nie przeczyta, ale z całego serca chciałabym mu za wszystko podziękować. Za to, że polubiłam milkę, która stała się moją ulubioną czekoladą, za to, że cały czas mam taką czapkę i za to, że mimo wszystko nigdy się nie poddawał i zawsze dawał z siebie wszystko. Według mnie jest wzorem dla innych, by nigdy nie tracić wiary w siebie i walczyć o jak najwyższe cele. Mam nadzieję, że kiedyś ujrzę go w gnieździe trenerskim, jak będzie machał niemiecką flagą ;)
Vielen Dank, Martin! ;)
Pozdrawiam ;*