Miałam
ochotę zadzwonić do Richarda i oznajmić mu, że nie dam rady
zjawiać się na ognisku. Brzydziłam się kłamstwem, ale to była
awaryjna sytuacja. Jednak za każdym razem, gdy chwytałam za telefon
przypominały mi się moje postanowienia. Miałam dać sobie z nim
spokój, pozwolić ułożyć życie z Andreą i zwalczyć w sobie
uczucie. Gdyby to było takie proste...
Odłożyłam
komórkę. Nie mogłam go zawieść. W końcu był moim przyjacielem.
Tylko
przyjacielem - dodałam w myślach.
-
Cześć - Przywitałam się z Richardem buziakiem w policzek. Serce
zabiło szybciej, żołądek eksplodował, ale nie dałam tego po
sobie poznać.
-
Cześć - Odpowiedział z uśmiechem. - Rozgość się… W końcu
jesteś prawie u siebie - Zaśmiał się, a ja odwzajemniłam jego
gest. Chciałabym tak jak on ułożyć sobie życie, znaleźć sobie
chłopaka, który pokocha mnie ponad wszystko. Chłopaka, który
pozwoli mi zapomnieć o Richardzie. Nienawidziłam siebie za to, że
pokochałam go tak mocno. Za mocno. Przez to jest mi coraz trudniej
zachowywać się swobodnie w jego towarzystwie. To wszystko wydaje
się być takie sztuczne i nieprawdziwe. - Ziemia, do Julki! -
Machnął mi ręką przed oczyma. - Ostatnio za dużo myślisz, wiesz
o tym? Może mi powiesz, kto jest tym szczęśliwcem, co?
To
ty.
-
Nie ma żadnego szczęśliwca, pacanie - Żartobliwie uderzyłam go w
ramię.
-
Uważaj, bo ci uwierzę - Wytknął mi język. - Ale idziemy do
ogrodu! Wszyscy już tam są… Zabawę czas zacząć!
Poznałam
kilka nowych osób, znajomych Freitaga, o których wcześniej nie
miałam pojęcia. Na początku stroniłam od alkoholu pamiętając,
co wydarzyło się ostatnio po jego przeholowaniu. Jednak później,
gdy widziałam całującą się parę nie mogłam się powstrzymać.
Piłam kieliszek za kieliszkiem, czułam jak zaczyna mi szumieć w
głowie. Czułam, że byłam gotowa do zabawy. Od paru chwil czułam
jak ktoś uporczywie mi się przygląda. Odwróciłam głowę i
spostrzegłam jednego z kolegów Richarda.
-
Jestem Thomas! - Przedstawił się.
-
Julka - Odpowiedziałam uśmiechnięta.
-
Zatańczysz? - Zapytał, nerwowo bawiąc się dłońmi.
-
Jasne! - Krzyknęłam i dałam się poprowadzić. Widziałam jak
Freitag odprowadza mnie wzorkiem. Nie wiedziałam jak mam to
zinterpretować.
Zastanawiałem
się, co jest ze mną nie tak. Mam dziewczynę, wspaniałą
dziewczynę, która mnie kocha, a ja czuję zazdrość, gdy widzę
Julkę tańczącą z Thomasem… A może to nie była zazdrość
tylko zwykłe braterskie uczucie wyrażające to, że martwię się o
nią? Próbowałem się do tego przekonać, ale w podświadomości
czułem, że to nie to...
Nie
wiedziałem, co się ze mną dzieje. Wypiłem kieliszek, po czym
usłyszałem znajomą piosenkę… Piosenkę, po której znalazłem
się w łóżku z Julką. Odszukałem ją wzrokiem z dumną
odnotowując to, że w tej samej chwili ona popatrzyła na mnie.
Przeprosiłem Andreę i podszedłem do niej. Bez słowa chwyciłem ją
za rękę i poprowadziłam na środek ogrodu. Wesołe piski, głośne
śmiechy, zapach smażonego jedzenia, płomienie ogniska… To
wszystko zniknęło. Daliśmy się ponieść, emocje i wspomnienia
wzięły górę. Byliśmy zbyt blisko siebie. Nasze oddechy mieszały
się ze sobą, ręce błądziły po ciałach tak splecionych ze sobą.
Julka patrzyła na mnie ze zdziwieniem. Sam nie wiedziałem, co
robię… Nie chciałem wypuszczać jej ze swoich objęć, bo nie
wiedziałem, czy jeszcze będę miał szansę, żeby to uczynić.
Piosenka skończyła się, a my mierzyliśmy siebie nawzajem trochę
przerażonymi spojrzeniami. Jul oddychała ciężko, a ja próbowałem
powstrzymać galopujące serce.
-
Richard! - Usłyszałem wrzask mojej dziewczyny. To pomogło mi
wrócić do rzeczywistości. - Co to miało być?!
-
Taniec - Wyszeptałem.
-
Taniec?! To coś nazywasz tańcem?! Wyglądaliście tak jakbyście
chcieli się na siebie rzucić! Patrzyłeś na nią z pożądaniem i
namiętnością! Kipiało od was uczucie, erotyzm!
-
Nie przesadzaj, Andrea - Powiedziałem. Nikogo poza nią to nie
obeszło. Każdy świetnie się bawił, sączył piwo...
-
Nie przesadzam. Wiem, co widziałam. A ty… - Zwróciła się do
Julki. - Doskonale wiesz, że on ma dziewczynę!
-
Jest moim przyjacielem - Odezwała się.
-
Przyjacielem, też mi coś - Prychnęła pod nosem. - Nie chcę,
żebyście się widywali, jasne?! - Krzyknęła.
-
Nie, Andrea. Tego nie mogę ci obiecać… I proszę cię, uspokój
się!
-
Nie uspokoję się! A ty trzymaj łapy z dala od niego! On jest mój,
rozumiesz?!
-
Rozumiem… I powiem ci tak na zaś… Jest także świetny w łóżku
- Julka spojrzała z drwiącym uśmiechem na moją dziewczynę, a
potem odeszła bez słowa. Andrea tak samo, tylko w przeciwnym
kierunku. Zostałem sam, z mętlikiem w głowie.
Wpadłam
do domu jak burza. Kątem oka widziałam zdziwione spojrzenia
rodziców, ale nic sobie z tego nie zrobiłam tylko weszłam do
pokoju, trzaskając drzwiami. Dobrze czułam, żeby nie iść na to
cholerne ognisko! Po, co mi to było? Wiedziałam, że przesadziłam.
Nie powinnam tego mówić przy Andrei, ale poniosło mnie. Podziałała
mi na nerwy, gdy powiedziała, że Richard jest jej. Dobitnie
chciałam dać jej do zrozumienia, że tak nie jest, ale racja była
po jej stronie. To w końcu ona jest jego dziewczyną. Miałam
nadzieję, że uda się to jakoś odkręcić. Nie chciałam, żeby
przyjaciel miał przeze mnie problemy. Mimo wszystko pragnęłam jego
szczęścia. Może i ja jeszcze kiedyś zakocham się prawdziwie. Z
wzajemnością. Tego wszystkiego pragnęła cząstka mnie. A druga
chciała ponownie znaleźć się w ramionach Richarda, chciała czuć
jego oddech, gorące dłonie, spojrzenie pełne pożądania…
Jeszcze raz, ostatni raz chciała zatańczyć z nim, tak jak dziś...
****
Witam ;*
Takie coś na rozpoczęcie nowego sezonu ;)
Jaram się! :D
Z nadzieją na lepszą wenę, zapał do pisania, powrót do skoków Richarda po kontuzji i Martina ;)
Pozdrawiam ;*